12 wrz 2016

Ku pamięci, mięci kupa

z cyklu: a u t o t e r a p i a

Długo prowadziłam bloga z przekonaniem, że każdy wpis musi być ogromny i poświęcony ogromnemu tematowi. Zupełnie nie dostrzegałam potencjału prostych myśli, które wpadają do głowy podczas siedzenia na przystanku albo picia cydru  ze znajomymi. To był błąd, z którego najlepiej leczyć się poprzez praktykę, więc od kilku miesięcy praktykuję. Dziś też chciałabym Wam opowiedzieć o czymś całkowicie przyziemnym - o mojej rodzinie.


Korzenie mojej rodziny są głęboko wpuszczone w wieś. Niestety w wyniku różnych nieprzyjemnych wydarzeń zarówno jedni, jak i drudzy dziadkowie byli zmuszeni do przeprowadzek. Nie doświadczyłam więc czegoś takiego jak stojący od kilku pokoleń dom rodzinny, w którym unosiłby się duch wspólnoty i w którym można by było buszować godzinami w poszukiwaniu skarbów. Przeprowadzki wymagają minimalizmu, szczególnie gdy między nogami plączą się małe dzieci. W trakcie pakowania z wieloma rzeczami trzeba się było rozstać. Być może dlatego tak lubię jeździć na zaproszenie Marfy do jej pięknego domu w Cieszynie.

Dziadkowie i pradziadkowie byli ludźmi wykształconymi, ale mieszkającymi w małych miejscowościach. Dzięki temu mogłam w dzieciństwie uciekać od spalin na idealne wakacje na wsi, żeby beztrosko rozbijać kolana, wspinać się na drzewa i chodzić po warzywa i owoce nie do sklepu, ale za dom. Wciąż to robię, za wyjątkiem wspinaczek. Wyobraźnia zrobiła ze mnie strachliwą istotkę z najczarniejszym scenariuszem gotowym do wyświetlenia się przed każdym szaleństwem.


Nie, to niestety nie moje rodzinne pamiątki. To zdjęcia, kartki i pocztówki zaadresowane do kogoś zupełnie mi obcego. Dostałam je niedawno w prezencie od Janka (dziękuję!), a skarby te należały do jego ciotki. Od razu znalazłam na nie piękną puszkę z targu staroci. Listy, pozdrowienia, życzenia. Czytając ciepłe słowa i przy okazji podziwiając przedwojenne pismo, uświadomiłam sobie obecność strachu, do którego bardzo niechętnie przyznaję się przed samą sobą.

Zrozumiałam, że - choć zbudzona w środku nocy bez zastanowienia  potwierdziłabym, że mamy w rodzinie świetne relacje i kochamy się - tak naprawdę niewiele wiem o dziadkach, pradziadkach, ciociach i wujkach. Co gorsza, w dużej mierze jest to moja wina, ponieważ nie tylko oni nie zaczynają opowiadać, ale też ja nie pytam. Boję się tej powierzchowności tym bardziej, że ja dorastam, co jest niestety równoznaczne z faktem, że moi dziadkowie się starzeją. Czasem ciężko jest na to patrzeć, gdy pamięta się wspólne zabawy i wycieczki. Teraz, kiedy większość czasu spędzają w domu, w końcu moglibyśmy zacząć rozmowę. Ale na horyzoncie pojawia się jeszcze jeden problem... 

Wstyd. Po prostu jest mi wstyd tak nagle zacząć pytać. I jeszcze bardziej mi wstyd za to, że jest mi wstyd, bo przecież nie powinnam się tak czuć. Ale będę nad tym pracować i zapytam, ponieważ uczucie żalu, że się czegoś w porę nie zrobiło jest bez dwóch zdań najgorsze na świecie.

5 komentarzy:

  1. Ludzie starsi bardzo lubią rozmawiać o przeszłości. Jedyny problem możesz mieć jeśli w twojej rodzinie istniały,np. jakieś nie przyjemne historię, które sprawiły, że osoby nie będą chciały z tobą o tym rozmawiać. Najłatwiej zacząć, np. zapytaj się babci jak wyglądało jej ślub lub wesele, albo czy nie była na jakimś ciekawym weselu albo czy w rodzinie nie występowały intrygujące imiona, które dziś nie są popularne. Jeśli tak to kto to był itp. Kto pyta nie błądzi:) A czy młoda Pana ma pochodzenie z Kresów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, właśnie miałam w planie zacząć od ślubu. To są te milsze tematy:) Nie jestem pewna, o co pytasz na końcu, ale mogę odpowiedzieć - być może nie na temat - że tak, cała moja rodzina jest z Kresów.

      Usuń
    2. To będziesz mieć ciekawe opowieść, ponieważ istniała tam specyficzna wielokulturowość, która wytworzyła ciekawą kulturę. Najwybitniejsi polscy pisarze wywodzili się z tamtych terenów, Lem, Schulz, Miłosz i wielu innych.

      Usuń
  2. Uwielbiam tego typu różne "starocie", pamiątki - nawet, jesli nie bylyby to pamiątki po mojej rodzinie, to nasuwają mnóstwo refleksji :) co do rozmów o przeszłości - ja czasami pytałam rodziców, ciotek (bo dziadków nie mam), ale akurat mam dosc "otwarta" rodzinę na opowiesci :) pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pytania nigdy nie jest za późno. Ja rozwiążesz worek, odpowiedzi same się posypią i zobaczysz ile fascynujacych opowiesci kryje Twoja rodzina!

    OdpowiedzUsuń

5 komentarzy