Lato było i minęło. Jest zimno, jest ciemno, jest smutno. Ostatnio dzieje się u nas tyle okropnych rzeczy. Jakbym mogła
to bym przeleżała te deszcze i wrzaski pod kołdrą pachnącą ziołami i leżałabym tak do maja albo czerwca. Ale
nie mogę, więc chociaż ponacieszam oko i ducha psychosztuką. Od razu pomyślałam o ekshibicjonistycznej część mojej duszyczki, która nie pozwoli mi przecież cieszyć się samotnie. A ta myśl zgrała mi się z drugą, mianowicie taką, że dawno już nie publikowałam inspiracji.
Przysiadłam więc pewnego wieczoru do komputera, a jak już porządnie przysiadłam i otworzyłam najstarsze archiwa to łooo matkooo. Przepadłam na trochę w tych kształtach, dźwiękach i kolorach, ale już wróciłam. Radzę uważać, bo od tego wariactwa może się zakręcić w głowie albo, co gorsza, przestawić tak bardzo, że rzeczywistość nie będzie już dawała się zaakceptować.
Nowy image Brodki jest totalny i totalnie go kupuję.
Pod wpływem tych zdjęć śniło mi się, że wylądowałam na Carnaby Street.
W 1968. Nie znoszę przebudzeń po pięknych snach.
| Carnaby raz jeszcze | wejście do kultowego Dandie Fashions przy King's Road | jakiś chłopiec oraz ekipa The Jimi Hendrix Experience w dandy stylówkach | wnętrze - ? | sesja dla Vogue z 1970 |
Duński kolektyw The Fool jest wielkim nieobecnym w masowych wyobrażeniach o sztuce psychodelicznej, choć ma na swoim koncie wiele ważnych realizacji. Jego członkowie ściśle współpracowali z Beatlesami. Byli odpowiedzialni m.in. za stroje muzyków (na przykład te zaprezentowane w trakcie transmisji "All You Need Is Love"), ich instrumenty oraz za wygląd sklepu Apple Boutique istniejącego w latach 1967-8 (na zdjęciu projekt materiałowej metki wszywanej w ubrania). W LA pokryli muralem - wówczas największym na świecie - Aquarius Theatre z okazji premiery musicalu Hair, fot. Richard Wojcik.
Gdybym musiała wybrać jeden zespół i słuchać go do końca życia, zdecydowałabym się
na Doorsów. Mamy już taki stały cykl. Przez 3/4 czasu słucham ich "do porzygu", po
czym stwierdzam, że już wszystko znam i dłużej nie mogę i mam dosyć i chcę
techno. Ale Jim zawsze wraca, czy raczej ja wracam do niego. W
Sztokholmie kupiłam sobie piękną koszulę z haftowanymi
kwiatami. Jeszcze skórzane spodnie, duży pasek
i stylówkę na lato '67 będę mogła uznać za
skompletowaną.
Moki Cherry w swoim domu w Sztokholmie (Gamla Stan).
Przez nią i Matisse'a jestem rozczarowana moimi białymi ścianami, jak nigdy dotąd.
Moki Cherry w swoim domu w Sztokholmie (Gamla Stan).
Przez nią i Matisse'a jestem rozczarowana moimi białymi ścianami, jak nigdy dotąd.
| skan magazynu Dazed z 2007 | fragment zdjęcia zrobionego przez surrealistyczną artystkę Claude Cahun; polecam jej twórczość wszystkim zainteresowanym tematyką gender, bo mało komu udaje się tak bardzo wyprzedzić swoje czasy, jak właśnie jej | wnętrze - ? | Lily Cole dla Vogue Nippon, fot. Tim Walker |
Knees in tub, Sandy Skoglund, 1977
| materiał - ? | napis - ? | wnętrze - ? | Marianne Faithfull | wnętrze - ? | okładka płyty Chartbusters USA Vol. 3 | tomik poezji "Its World That Makes The Love Go Round" | zdjęcia członków The Fool | plakat Petera Maxa, 1971 |
| Vivienne Westwood w Let It Rock, 1972, fot. David Parkinson | ilustracja Petera Maxa | wnętrze z książki "The House Book" Terence'a Conrana, 1986 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz