28 sty 2014

Haute couture wiosna 2014

Pisanie o pokazach haute couture na podstawie zdjęć i filmów przypomina trochę próbę zrozumienia smaku słuchając o nim. Żadne zbliżenie nie odda faktury materiału, jakości wykonania i wykończenia każdego elementu. Niestety, na razie musi wystarczyć mi internet, ale może kiedyś będę mieć okazję zobaczyć to wszystko na własne oczy.

Wprowadzenie do haute couture - krótką charakterystykę i rys historyczny - umieściłam pół roku temu pisząc o pokazach na sezon jesień/zima 2013 w tym poście. Polecam zacząć od niego, jeśli jeszcze nie czytaliście, a ja zabieram się za nadchodzącą wiosnę. Oto moi faworyci spośród kolekcji wiosennych:

Maison Martin Margiela
MMM w tym wpisie to duża niespodzianka. Nie wspomniałam o nim chyba ani razu przez ponad 3 lata prowadzenia bloga, bo dopiero teraz przekonuję się do tej estetyki. Muszę się w nią więc jeszcze trochę pozgłębiać, żeby wyrobić sobie na ten temat zdanie. Kolekcja wiosenna jest, mam wrażenie, dużo "lżejsza", przyjemniejsza w odbiorze i bardziej oczywista niż kilka wcześniejszych, które migały mi przed oczami. Nie zmienia to jednak faktu, że temu morzu śrubek*, cekinów, frędzli i sztucznych tatuaży trzeba poświęcić dłuższą chwilę by w końcu dojrzeć spójną całość.

Dlaczego akurat ta kolekcja? Bo ktoś wpadł na pomysł, żeby zaprezentować na pokazie haute couture - teoretycznie najbardziej prestiżowym w świecie mody - ubrania zrobione z przedmiotów (celowo użyłam tego słowa patrz. śrubki), które każdy przeciętny Kowalski bez problemu znajdzie w swoim domu. Nagle powiedzenie "sukienka jak z zasłony/firanki/prześcieradła" nabiera nowego znaczenia. Żeby było jednak bardziej luksusowo, wszystkie skrawki materiałów są wyjątkowe, a część z nich pochodzi z prywatnych kolekcji artystów takich jak Frank Lloyd Wright. 
 
I choć sam Maison ogłosił pięć lat temu, że na razie odchodzi z branży, pokaz przygotowywany przez "bezimienną" grupę projektantów jest fan-ta-sty-czny!
Skrót pokazu obejrzycie tutaj.

 *śrubki w tle powyższego kolażu to zbliżenie na środkową sukienkę

Valentino
Z pokazami Valentino zawsze jest ta sama historia. Niby odgrzewany kotlet, ale wciąż zapierający dech w piersiach. Znów eleganckie suknie, znów fasony z zeszłych sezonów, znów delikatne upięcia i naturalny makijaż. Ale jednak klikam, oglądam i kolejny raz żałuję, że nie mam pod ręką stu tysięcy do wydania. Cholera... wydałabym.

Nie potrafię obiektywnie ocenić tej kolekcji, bo po prostu mam słabość do każdej rzeczy, która wyjdzie spod igły boskiego duetu: Marii Grazia Chiuri i Pierpaoli Picciol. Krytyka nie przejdzie mi chyba przez usta! Tematem przewodnim tej kolekcji była muzyka. Suknię otwierającą pokaz zdobiły wyhaftowany zapis nutowy opery Giuseppe Verdiego "La Traviata" (miała ją na sobie Katy Perry w trakcie imprezy Grammy). Inne nawiązania nie są już aż tak dosłowne, ale zamysłem było oddanie przez stroje ogólnego charakteru poszczególnych oper oraz ich bohaterów. Specjalista w tej dziedzinie jest ze mnie żaden, więc pozostaje mi wierzyć na słowo twórcom. Na szczęście nie trzeba mieć w głowie całej historii muzyki, żeby docenić projekty za niewiarygodny kunszt i mnóstwo smaczków (czy wspominałam już, że artyści operowi zostali zaproszeni do pomalowania wybiegu i zdobiącej go kotary?). Co ciekawe, obok bogato zdobionych sukni pojawiały się minimalistyczne, zazwyczaj monochromatyczne sylwetki sprawiające wrażenie wyciągniętych z pokazu Celine lub Stelli McCartney. Duży plus za wchodzenie na nowe ścieżki.
Pełne nagranie pokazu obejrzycie tutaj.

Dior
Niedługo minął dwa lata odkąd Raf Simons został ogłoszony dyrektorem kreatywnym marki Christian Dior. Jego debiut był zachowawczy - odświeżenie "bar jacket", linia A i innych klasyków zaczerpnięte z bogatej historii domu mody, w którym przyszło mu piastować najwyższe stanowisko. W kolejnych sezonach skandali wciąż nie było, natomiast wysoki poziom owszem. Podczas wywiadów Simons wielokrotnie powtarzał, że Dior kochał ruch, przepływ energii i starał się tworzyć ubrania płynące razem z ciałem. Najświeższa kolekcja couture taka właśnie jest - luźna, lekka i zwiewna. Fantastyczne cięcia, dziury, warstwy i brak regularności linii jedynie to podkreślają. Bardzo podoba mi się ograniczenie biżuterii do absolutnego minimum - subtelnego naszyjnika z kokardką i pierścionka do kompletu. Piękna kontynuacja tradycji.
Pełne nagranie pokazu obejrzycie tutaj.

Chanel
To, co zaraz napiszę będzie zbrodnią, ale nie podobają mi się od dłuższego czasu pokazy Chanel. Nie przepadam za pracami Karla, widzę w nich jakieś przekombinowanie i jechanie na dobrej opinii. Podziwiam go za ponadprzeciętną pracowitość, tworzenie kilkunastu kolekcji rocznie, a do tego jeszcze fotografowanie kampanii reklamowych i wiele innych projektów, w które się angażuje, jednak same ubrania od dawna nie zwalały mnie z nóg. ALE całkowicie zmieniłam zdanie oglądając najnowszy pokaz couture. Kolekcja, jak zawsze, jest bardzo rozbudowana (aż 64 sylwetki); scenografia i wybieg również wzorem lat ubiegłych rozbudowane. Mnie natomiast rozbroiło zupełnie co innego, a mianowicie adidasy. Żadnych niebotycznych obcasów i modelek modlących się o powrót z wybiegu w jednym kawałku . Chanel, couture i adidasy (zrobione ze skóry pytona, pereł, koronki i tweedu) - bardzo udane trio. Jeśli ktoś jeszcze nie poddał się "newbalanceomanii" lub "airmaxomanii" to z pewnością ugnie się w tym roku, bo sportowe buty to nowe szpilki.

Wracając jeszcze na moment do całej kolekcji. Paleta barw jest bardzo stonowna. Całość ograniczona jest właściwie do beżów, pasteli i czerni. Natomiast wykreowana sylwetka z "odciętą" od reszty ciała talią- bardzo futurystyczna i jednocześnie podkreślająca przeraźliwą chudość modelek - z pewnością wielu nie przypadnie do gustu. Ja sama nie wiem jeszcze co o niej myśleć. 
Pełne nagranie pokazu obejrzycie tutaj.



wszystkie kolaże zrobione przeze mnie
Źródła zdjęć: style.com, chanel.com, vogue.com, valentino.com, nydailynews.com

5 komentarzy:

  1. lovely collections!I like your blog..so nice :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stylizacje inspirowane stylem Chanel - coś pięknego. Ponadczasowa klasyka! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bardzo nie czuję Haute Couture <3 Wiem, że wiele kobiet przy codziennym ubiorze inspiruje się właśnie ciuchami z wybiegów, ale mimo, że mi wiele strojów się naprawdę podoba to jakoś nie widzę siebie noszącej się w takim stylu, ale co się komu podoba;) Chyba zawsze pozostanę wierna modzie ulicznej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dior was so inspirational but I love the Maison Martin Margiela's originality!
    xx

    http://www.evokeleblack.com/

    OdpowiedzUsuń

5 komentarzy