17 lis 2013

Jak nie popełnić samobójstwa...

z017
Nie rozumiem ludzi kochających jesień. Owszem, wrzesień obfituje w piękne dni (i tutaj rzeczywiście miłość może być czymś uzasadniona), ale październik i listopad? Wiatr, deszcz i przeszywający chłód. Nie wspomnę już o zachodzie słońca o godzinie 16. W tym okresie bardzo łatwo stracić całą energię i chęć do działania, żeby popaść w letarg. Mgliste poranki, mokre ulice, szarzy ludzie. Wszystko dookoła krzyczy 'wracaj do łóżka!' i trudno się tym sugestiom oprzeć.

Niestety, trzeba jakoś radzić sobie z tymi przygnębiającymi dniami, a ja chcę Wam dziś pokazać kilka umilaczy, które pomagają mi na co dzień i dzięki którym (jeszcze) nie zwariowałam. 

Organizacja z024
Odrobina organizacji zawsze dobrze robi człowiekowi. Nie jestem ani trochę 'ogarnięta', ale staram się taka być, ponieważ to się na dłuższą metę opłaca. Lubię wiedzieć, na czym stoję i czuję ogromną satysfakcję, gdy udaje mi się utrzymać wszystko na miejscu. Nie ma nic gorszego niż uczucie przygniecenia zbyt wieloma obowiązkami. Im więcej spraw do zrobienia, tym mniej się robi. Dlatego posiłkuję się kilkoma bardzo przydatnymi rzeczami:

Kalendarz Paperblanks aka Drugi Mózg - absolutna podstawa w organizowaniu życia szkolnego. Zawsze staram się mieć go przy sobie i uzupełniać na bieżąco. Bardzo przydatna sprawa w klasie maturalnej (którą można w dużym i jakże trafnym skrócie opisać słowem "rzeź"). Ten mały złoty kalendarz już parę razy uratował mi tyłek, kiedy tuż przed położeniem się do łóżka przewertowałam go od niechcenia i odkryłam, że na następny dzień miałam nauczyć się czegoś ważnego, o czym kompletnie zapomniałam.
Paperblanks to niestety cholernie droga przyjemność - zazwyczaj około 100zł. Już od kilku lat brałam do rączek te kalendarze w przeróżnych papierniczych, żeby zaraz odłożyć je ze smutną miną. Są śliczne, świetnie wykonane, ale nigdy nie miałam serca aż tak nadszarpnąć budżetu. Pod koniec wakacji całkiem przypadkowo udało mi się trafić na likwidację największego krakowskiego Empiku na Rynku Głównym i dorwałam ostatni za połowę ceny.

Notes 'Za dużo myśli' z kolekcji inspirowanej wyklejankami Wisławy Szymborskiej. Kolejny skarb z Empiku i kolejny raz, kiedy miałam szczęście. Jednego dnia zachwycałam  się pracami ręcznymi poetyki na blogu, a drugiego natrafiam na całą kolekcje zeszytów, kubków, zakładek itd. z tymi wzorami. Od razu wykupiłam połowę asortymentu, a notes służy mi do zapisywania wszystkiego, czego nie zmieści kalendarz. Nadmiar myśli trzeba w końcu gdzieś przelać!

Kindle Paperwhite to genialny sposób, żeby nie marnować czasu jadąc rano tramwajem. W godzinach porannych często brakuje wolnych miejsc, a ciężko stać z otwartym podręcznikiem. Wtedy używam Kindla, ponieważ jest lekki i poręczny. Oprócz lektur czytam także notatki, które wcześniej zgrałam z komputera. Idealny do szybkich powtórek przed lekcjami.

Przyjemności
z026
Uwielbiam zbierać najróżniejsze pierdółki i ciężko mi się z nimi rozstawać. Takie małe, ładne rzeczy, którymi się otaczam i które zaspokajają moją żądzę estetyki. Stale się w nie zaopatruje i choć czasem służą tylko do wyglądania, to kocham je wszystkie, a  przy pierwszej przeprowadzce będę musiała załatwić na nie jakiś wieeelki karton.

Świeczka, jak nic innego, nadaje pokojowi przytulności. Niby nic, a naprawdę pomaga. Moją kupiłam w Ikei za jakąś śmieszną cenę (chyba 5zł) i to był strzał w dziesiątkę. Subtelny zapach porzeczki ciągle jest wyczuwalny, ale nie jest na tyle mocny, żeby przeszkadzał. W chwilach kryzysowych rozstawiam na podłodze (bo nie mam właściwie żadnych mebli poza biurkiem) kilka świeczek i cieszę się ich widokiem. Od razu robi się cieplej.

Pocztówki to kolejny skarb z empikowej kolekcji prac Szymborskiej. Planuję je wykorzystać do naściennego kolażu, który, mam nadzieję, wkrótce pokryje przestrzeń nad biurkiem. Są po prostu genialne i uwielbiam je przeglądać.

Kwiaty są dziś mało popularne, ale w moim domu jest ich mnóstwo, ponieważ mama jest florystką. Dzięki temu ciągle mam u siebie świeże wiązanki. Jeśli nie macie adoratora (albo mamy :D ), który obdarowywałby Was bukietami czerwonych róż co rano, idźcie do najbliższej kwiaciarni i sami zróbcie sobie prezent. Zapach kwiatów wymieszany z palącą się świecą to zestaw, który po prostu musi poprawić Wam samopoczucie!

A jakie są Wasze umilacze i sposoby na walkę z deszczową jesienią? 

pics by me

17 komentarzy:

  1. Ja uwielbiam jesień, dla mnie to czas, gdy w końcu mogę troszkę zwolnić tempa, gdy z roku na rok uczę się coraz lepszej organizacji by czerpać z tych krótkich dni jak najwięcej. Uwielbiam gorącą czekoladę i grzańce w chłodne dni i wyjścia na herbatę do klimatycznych knajpek. Uwielbiam szarość ulicy rozweseloną drobnym akcentem i jesienne ozdoby do wystroju wnętrz. Książki, płomień świec, grube skarpetki i rozpalony ogień w kominku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w jesieni doceniam właśnie najbardziej te rozweselające akcenty i przytulność :)

      Usuń
  2. ja lubię jesień ale właśnie tylko we wrześniu jak jest kolorowa ;<

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja znów uwielbiam jesień. Z racji tego, że ma swój klimat, po drugie, nie lubię gorąca, a lato mnie męczy, nie lubię także chodzić w krótkich spodenkach, koszulkach itd. Jednak najważniejszy jest jej urok:) Moim sposobem na takie dni, jest muzyka, gra na gitarze, tworzenie i pisanie, spotykanie się z przyjaciółmi, gorące kakao, książki i rysowanie:) Zapraszam i proszę o kliknięcie: http://przestrzenni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubię wczesną jesień. Listopad to dla mnie najgorszy miesiąc - szaro i już zaczyna być dosyć zimno. No nic, nie można poddawać się pesymistycznemu nastrojowi i jakoś starać się umilić sobie ten czas. Świeczki zapachowe, gorąca kawa lub czekolada, kolorowe dodatki w codziennym ubiorze. No i ludzie z którymi można miło spędzić czas niezależnie od pogody. :)

    retro-moderna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Mądry post. :) Ja sobie umilam woskami Yankee Candle, albo świeczkami. :) Widzę przecudne serwetki, szydełkowanie też jest miłe. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szydełkowanie to zdecydowanie domena mojej mamy, która ma w Krakowie kilka upatrzonych punktów, gdzie kupuje takie właśnie serwetki. Trochę też sama robi, a ja niestety nigdy nie miałam na tyle cierpliwości, żeby się nauczyć.

      Usuń
  6. Październik był w tym roku nad wyraz łaskawy i wyjątkowo nie nienawidzę jesieni w tym roku, aczkolwiek jesień zazwyczaj zgrywa trudną i niedostępną i nie jest łatwą się z nią dogadać. Przydałby mi się jakiś kalendarz/organizer, w liceum prowadziłam je na bieżąco, później jakoś to zarzuciłam, ale będę musiała znowu w jakiś zainwestować, bo notorycznie o wszystkim zapominam ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jest bardzo dobry okres na kupowanie kalendarzy, bo są przecenione po sezonie :) Kupuj koniecznie!

      Usuń
  7. Skąd masz takie piękne naklejki!

    OdpowiedzUsuń
  8. zaliczam się do tego grona osób które uwielbiają jesień, ale to taka miłość destrukcyjna, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo wyjaławia się wtedy moja psychika... ale chyba muszę pójść za Twoją radą i kupić kwiaty, bo dają dużo pozytywnej energii.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość destrukcyjna to dobre określenie. Z jednej strony tez podoba mi się jesień, ciepłe barwy, miękkie swetry, herbaty z sokiem malinowym, ale jednak zimno i ciągła ciemność są okropnie przytłaczajace.

      Usuń
  9. Dla mnie każda pora roku jest piękna :) w jesienie zachwycam się spadającymi liśćmi, kroplami deszczu które stukają w mój parasol, albo w okno, pięknie oświetlonym miastem, które pewnie bym nie widziała, gdyby nie to, że wcześnie robi się ciemno, wiewiórką, która skacze na mój parapet i chce wejść do środka :) W zimie zachwycam się pieszczotą śniegu na moich policzkach; iskrzącym się śniegiem w świetle słońca, a wieczorem w świetle lamp; zapierającymi dech w piersiach obrazami na oknach, które tworzy mróz. Wiosną zachwycam się tym że wszystko budzi się do życia, ptakami, które codziennie budzą mnie innym śpiewem, stokrotką która uśmiecha się do mnie na łące, pachnącymi kwiatami. A latem znów zachwycam się niesamowitymi zachodami słońca (każdy inny), chmurami na niebie, ciepłym deszczem, tęczą, zapachem siana na łące, pięknymi krajobrazami podczas spacerów; świerszczami, które co noc grają inną kołysankę do snu.

    Czasem gdy patrzę na te cudeńka, które codziennie mnie spotykają w postaci ciepłego wiatru, krajobrazu, kwiatów itd. to aż chce mi się płakać z zachwytu nad tym wszystkim. Wiesz czemu? Bo moje serce ciągle przeczuwa, że zostało stworzone do szczęścia dużo większego niż to, które proponuje mi świat. Ono tęskni ze Niebem! :)

    OdpowiedzUsuń

17 komentarzy