Jan van Kessel to malarz, którego prace miałam okazję zobaczyć na wystawie "Rodzina Brueghlów. Arcydzieła malarstwa flamandzkiego" we Wrocławiu. Nie jest aż tak rozpoznawalny, jak reszta klanu, bo miał tego pecha, że ominęło go nazwisko na B, ale to wnuk i kontynuator Jana Brueghela Aksamitnego (fantastyczne przezwisko!). Rzadko rusza mnie martwa natura, bo jest nudna i... martwa. Zdecydowanie wolę obrazy przedstawiające ludzi: uwielbiam nietypowe twarze, spojrzenie uchwycone w magiczny sposób zwyczajnym ruchem pędzla, niesamowite stroje z epoki z ich fakturami i wzorami. Ale to, co pan Jan wyczyniał niemal czterysta lat temu w Antwerpii powaliło mnie na kolana.
Po przekroczeniu jednej z sal muzealnych wchodziło się wprost na jego studia owadów. W pierwszej chwili pomyślałam, że to prawdziwe motyle, ważki, pająki itd ponabijane na igiełki. Były tak idealnie namalowane, że nawet po podejściu na odległość 10cm (w tym momencie pani na krzesełku zaczęła się nerwowo wiercić) wyglądały jak po prostu położone na marmurowej płycie. W internecie jest niestety bardzo niewiele tych prac, a jak już są, to zdjęcia zupełnie nie oddają wrażenia na żywo, ale na szybko poklikajcie tutaj, tutaj albo tutaj. Tytuł obrazu, którego użyłam powyżej to "Studium wiosennych kwiatow z motylami i owadami"; olej na marmurze.
A z innej beczki codziennych pierdółek, kupiłam sobie opaskę na głowę, która w założeniu miała być głównym bohaterem tego wpisu, ale na szczęście nie wyszło tak płytko. Nie wiem właściwie, po co mi to było, bo testowałam już taki sprzęt wiele razy i zawsze kończyło się źle. Nigdy nie trzyma się na miejscu, robiąc z misternie układanych włosów siano (to tylko moja głowa jest popsuta, czy faktycznie opaski nosi się do zdjęć?), a cierpliwość do ciągłego poprawiania kończy mi się zazwyczaj w momencie wejścia do tramwaju. Efekt będzie taki, że prawdopodobnie nikt, z kim będę miała się spotkać, nigdy mnie w niej nie ujrzy. Ale jest piękna, więc przygarnęłam ją tylko po to, żeby mieć czym cieszyć oko. No i zawsze może się przydać w najmniej oczekiwanym momencie... a przynajmniej tak sobie mówię. (H&M Divided, jakby co). Z bliższa wygląda mniej więcej tak:
jesteś wspaniała! mądra, piękna i świetnie prowadzisz tego bloga, zawsze znajdę tu coś, co mnie zaciekawi :) Oby tak dalej! :*
OdpowiedzUsuńOstatnio mam sporo pomysłów, więc w ciągu najbliższych tygodni na pewno pojawi się wiele ciekawych rzeczy. Sama jestem już podekscytowana :)))
UsuńZgadzam się z Karoliną! I czekam na Twoje pomysly :)
UsuńNice phtos.
OdpowiedzUsuńwww.candycrow.com
Ciekawie piszesz posty ;) A ostatnie foto fajne, myślałam, że nagle coś mi miga przed oczami ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio przypomniałam sobie o istnieniu gifów i robię na okrągło :D
UsuńTo fakt ciekawie tu u Ciebie, zawsze jak wejdę to czuję ,że muszę się zatrzymać :-) Thank you :-*
OdpowiedzUsuńCzy podobnie jak holenderscy "malował ludzi starych i pokurczonych"?
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem (a mogę się mylić), Kessel skupiał się na martwej naturze i alegorycznych oraz biblijnych obrazach. Wydaje mi się, że przy takie tematyce - jeśli już pojawiał się człowiek - jego idealizacja była jednak w dobrym tonie. Ale wszystkich prac nie znam :)
UsuńI like first picture so much!
OdpowiedzUsuńhihi - fajowy ten post :D zręczne połączenie skrajnych z pozoru tematów :P
OdpowiedzUsuńa takie cieniutkie opaseczki uwielbiam! i sama często noszę :)
O matko! Jak ty to robisz, że się trzymają? U mnie zawsze po 5min podjeżdżają do góry i robi się sianko ;/
UsuńŚwietnie napisany posta aż zachciało mi się obejrzeć te obrazy, naprawdę artystyczna z ciebie dusz, opaska fajna życzę wytrwałości w noszeniu, pozdrawiam Justifashion.
OdpowiedzUsuńPiszę prace dyplomową na temat blogów o modzie, pilnie poszukuję ankieterów
OdpowiedzUsuńhttp://moje-ankiety.pl/respond-52998.html
bylabym bardzo wdzieczna jakby ktos znalazl chwilke na wypelnienie
pozdrawiam cieplo i trzymam za was wszystkie kciuki:)
PS. świetny blog
Prześliczna opaska! Też często mam problem z utrzymaniem ich na głowie ;). Mnie również zachwyciły obrazy van Kessela, już sam fakt, że część z nich była wykonana na marmurze, jest godna uwagi, nie mówiąc już o precyzji i niesamowicie realistycznym przedstawieniu owadów i pozostałych stworzonek :). Tak mnie zauroczyły jego dzieła, że kupiłam sobie pocztówkę ze "Studium..." :).
OdpowiedzUsuńJak ja mogłam przeoczyć pocztówki..? Myślałam, że ich w ogóle nie było na tej wystawie :c
UsuńI rzeczywiście też pierwszy raz widziałam, żeby olej na marmurze, ale efekt fantastyczny!
Pocztówki były w księgarni/sklepie z pamiątkami ^^
Usuńświetna opaska!<3
OdpowiedzUsuń+ uwielbiam sztukę:) Świetny post!
Jestem wielką fanką sztuki, jestem tu pierwszy raz i na prawdę mi się podoba jak piszesz posty tak bardzo ciekawie :) !
OdpowiedzUsuńjak miło po pracy usiąść i przeczytać Twój post. muszę tu zaglądać częściej!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
www.rascal-room.blogspot.com
wow! dzięki za tyle miłych komentarzy :)
Usuń