24 lut 2015

Weny brak, czyli gdzie spacerować by ją znaleźć

Ostatnie tygodnie miesiące minęły mi pod znakiem braku weny, która gdzieś się oddaliła i uparcie nie wraca. Na pewno znacie ten stan. Wydawało mi się, że w magicznym okresie "po sesji" wszystko będzie miłe, piękne i kolorowe, ale okazało się, że jednak tylko mi się tak wydawało. Nowy semestr właśnie się zaczął, a tymczasem to, co próbowałam "stworzyć" wychodziło nad wyraz przeciętnie. Brakuje mi tego uczucia spełnienia, satysfakcji. Gdy tekst pisze się sam składając się ostatecznie w coś, co ma sens. Gdy kolaże zaskakują mnie nowym znaczeniem. Gdy zdjęcia okazują się być nawet lepsze niż chciałam. 

Przypomniałam sobie fantastyczną kolekcję Gosi Baczyńskiej zaprezentowaną pół roku temu w Paryżu i 11 rad Henry'ego Millera à propos sposobu pracy pisarza. Wydrukowałam je sobie i cóż... może pora zacząć systematyzować działania? Co prawda nie mam zacięcia stricte pisarskiego, ale zasady Millerą są na tyle uniwersalne, że bez problemu można je przenosić na inne płaszczyzny (ignorując ostatni punkt).

Tak przedstawiają się moje nowe przykazania:
♢ Pracuj nad jedną rzeczą naraz, dopóki jej nie skończysz.
♢ Nie zaczynaj nowej książki.
♢ Nie denerwuj się. Pracuj spokojnie, radośnie, beztrosko nad bieżącymi sprawami.
Pracuj zgodnie z planem, a nie zgodnie z humorem. Kończ w ustalonym czasie!
♢ Gdy nie możesz tworzyć, wciąż możesz pracować.
♢ Każdego dnia umacniaj grunt zamiast dodawać więcej nawozu.
♢ Nie izoluj się! Wychodź na miasto, spotykaj się z ludźmi, pij, jeśli masz na to ochotę.
♢ Nie bądź koniem zaprzęgowym! Pracuj tylko, jeśli sprawia ci to przyjemność.
♢ Zarzuć program, jeśli masz taką potrzebę – ale wróć do niego następnego dnia. Koncentruj się. Zawężaj pole działania. Odrzucaj.
♢ Zapomnij o książkach, które chcesz napisać. Myśl tylko o książkach, które piszesz.
♢ Pisz przede wszystkim. Rysowanie, muzyka, przyjaciele, kino, to wszystko jest na drugim miejscu.
nie mogę jej znaleźć.

W moim wypadu skutecznym sposobem na reanimację weny okazuje się być ostatecznie zgłębienie się w skarby, których znoszę do domu co niemiara. Są to zdobycze z podróży małych i dużych, a ja wręcz uwielbiam wszelkie pamiątki, które przywołują miłe wspomnienia. Sama też często obdarowuję się takimi poprawiaczami nastroju. Lubię po prostu otaczać się rzeczami ładnymi, a nie zawsze praktycznymi. Dawno nie zaglądałam w różne zakamarki, w których pochowane są te skarby, więc zapraszam na spacer po moim pokoju.



Tak wygląda jeden z moich najnowszy nabytków - PUDŁO NA SKARBY. Podstawa profesjonalnego zbieracza. Niby można trzymać ładne rzeczy byle gdzie, ale można je też trzymać w równie ładnym opakowaniu :D Dorwałam to pudło za kilka złotych na wyprzedaży w Empiku. Spójrzcie tylko jak perfekcyjnie kiczowata jest jego pokrywka: gołe aniołki płci męskiej, ubrane aniołki płci żeńskiej, płatki śniegu w wersji srebrnej i złotej, jemioła. A wszystko to na wzorzystym  tle z gwiazdkami i bliżej niezidentyfikowanymi wzorkami. Mówiłam, że idealne!


Przechodząc już do samych skarbów... jestem przykładem typowego sentymentalnego zbieracza. Zachowuję listy, paragony, bilety itd. Jednak wśród tych stosów rzeczy prawdopodobnie określonych przez osobę postronną mianem śmieci są perełki. I tak oto w moim magicznym pudełku znalazłam:

| BŁYSZCZYK, czyli przykład zbieractwa praktycznego, niestety jeden z nielicznych. Zimą sprawdza się idealnie. Ten o smaku wiśniowej Coca-Coli kupiłam w Accessorize na przecenie za grosze | PRZYPINKI to nowy obiekt mojego zainteresowania. Białą ze zdjęcia kupiłam w Muzeum Narodowym. Nie mam pojęcia kto jest autorem lekko zmodyfikowanego popiersia, ale rozśmiesza mnie za każdym razem, gdy na nie spoglądam  | BROSZKA ukradziona mamie, która ukradła ją swojej mamie. Najprawdziwszy vintage :) | LUSTERKO z kolekcji Joanna Sarapata dla Empiku. Cu-do! | KALENDARZ aka Drugi Mózg. Rozkochałam się w tych marki Paperblanks i jest to miłość odwzajemniona. Są świetnie wykonane, przejrzyste i niewielkie. A do tego taaaakie piękne! | POCZTÓWKI, szczególnie te z reprodukcjami dzieł sztuki, to najlepsza pamiątka z wystaw. Idealne do wykorzystania później choćby do kolażu naściennego! Ostatnia wystawa, na którą się wybrałam była poświęcona twórczości Olgi Boznańskiej. Stąd "Dziewczynka z chryzantemami" i inne obrazy malarki. |


NAKLEJKI oj taaaak. Co tu dużo pisać? Naklejki to naklejki. Dobrze użyte, mają magiczną moc wywoływania uśmiechu na niejednej twarzy. Wszyscy dookoła mnie wiedzą, że mam na ich punkcie bzika i nie muszę ich już nawet kupować. To po prostu idealny prezent na każdą okazje (zachęcam oczywiście do obdarowywanie mnie także bez okazji! Brak okazji też można uznać za okazję.).


ARCHIWALNE MAGAZYNY uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Zawsze szkoda mi ich wyrzucać, bo kto wie - może będą mi potrzebne właśnie te konkretne zdjęcia/artykuły/wycinki? (Ta, jasne) Nie chcę nawet myśleć o wyprowadzce z domu i przenoszeniu tych cholernie ciężkich stert. A ten dzień będzie kiedyś musiał nadejść. *groza* Tym razem odpuściłam oklepane Vogue'i, których wszędzie pełno. Wzięło mnie natomiast na przejrzenie polskich archiwów i znalazłam m.in. "Twoje Style" z 1999 roku. Fajnie jest prześledzić na przykładzie największej gazety stylożyciowej dla kobiet ewolucję rodzimej prasy, tekstów oraz ich tematyki, szaty graficznej, rynku reklamodawców i odbiorców. Przy dobrej kawie można tak spędzić cały dzień!

Ufff... już mi lepiej. Tak coś czułam, że pod koniec pracy nad postem poprawi mi się humor :D Poświeciłam na niego 10x więcej czasu niż planowałam. No bo przecież trzeba było wszystko dokładnie obejrzeć i pomacać, zupełnie jakby się to miało w rękach pierwszy raz w życiu.

Ok, może już wystarczy na dziś tego kompromitującego ekshibicjonizmu.

A jak to wygląda u Was? Też jesteście zbieraczami? I co gromadzicie?

12 komentarzy:

  1. Mam ogromny sentyment do wszystkich biletów z miejsc które odwiedziłam i gromadze je w vintage albumie jeszcze z czasów powojennych <3 A co do "Twojego stylu" to mam ich stertę na strychu z lat 90, mogę ci nawet dać/ wysłać bo w sumie mnie nie interesują Ale szkoda żeby trafiły na makulaturę :-P ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, jeju! Byłoby super! Napisz do mnie maila, oki? weronika.fudala@gmail.com

      Usuń
  2. Świetne porady, będę starała się ich trzymać, bo mam niestety taki problem, że jak mam cos twórczego zrobić i mam na to duuuużo czasu to z reguły wena mnie nachodzi dwa dni przed i tworze coś w ostatniej chwili. Najczęściej jest to strzał w dziesiątkę, który traci na wartości przez niedopracowanie wynikające z braku czasu na dopieszczenie :/

    Zapraszam na nowy post:
    http://alanja.blogspot.com/2015/02/beige-and-grey.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, dziewczyno! Gdzieś ty się chowała! Znalazłam Cię przez przypadek na modnej polce, jesteś świetna !
    Taka fajna lekkość pisania :)
    Chyba poważnie zacznę myśleć o zbieraniu naklejek :D

    Obserwuję! czuję, że będę tu wpadać dosyć często :D

    pa-gada.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. O taaaak, uwielbiam naklejki. Ostatnio kupiłam kilka(nascie) zestawów z naklejkami zupełnie nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia innych klientów :) 19latka i naklejki z kotkami? Jak najbardziej! Pozdrawiam serdeczne i życzę weny, bo uwielbiam Twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to pjona! U mnie 20. urodziny już na horyzoncie, ale nie mam zamiaru zaprzestawać :D
      Również pozdrawiam (z kubkiem gorącej czekolady, fioletowymi włosami z wpiętą kokardką i skarpetkami Hello Kitty).

      Usuń
  5. w okresie przesilenia właśnie tak jest że człowiek ma doła

    http://iamemilias.tumblr.com - zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  6. https://www.facebook.com/events/416705155173703/
    Kolejne spotkanie, moda zrównoważona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informacje, zapisałam się zaraz po utworzeniu tego wydarzenia :)

      Usuń

12 komentarzy