1 paź 2013

Etyka w modzie

Czy w ogóle istnieje coś takiego jak etyka w modzie? Czy ktoś zastanawia się nad prawami człowieka i pogarszającym się stanem środowiska? Nie. Zleceniodawca zaciera ręce na myśl o kolejnej fali ukochanych pieniążków spływających do kieszeni. Konsument odsuwa sprawę na boczne tory, bo przecież ma wokół siebie tyle bieżących problemów, że nie starcza już czasu na zastanowienie się, skąd pochodzą kupowane produkty. A szwaczki? Szwaczki - prawdopodobnie w momencie czytania przez Ciebie tego tekstu - siedzą na hali doszywając do tysięcznej pary jeansów metkę sklepu ____________ /puste pole uzupełnić/.

EPA,ABIR ABDULLAH
spiegel.de
Co natomiast słychać na naszym podwórku? Ano cała Polska jest oburzona, bo WYDAŁO się: LPP szyje w Azji i wyzyskuje pracowników! A to wszystko przez zawalenie się jednego z budynków kompleksu Rana Plaza w Bangladeszu (zginęło ponad tysiąc osób), gdzie szyto ubrania właśnie dla polskiego giganta, o czym ostatnio tak głośno zrobiło się na blogach.

Aż trudno mi uwierzyć, że nagle całe masy wyrażają oburzenie, wysyłają do przedstawicieli LPP listy z pogróżkami, deklarują, że "już nigdy nie wejdą do tych sklepów!"... bo do tej pory żyły w błogiej nieświadomości i przekonaniu, że tony sieciówkowych ubrań biorą się z powietrza. W tej sytuacji nie da się zrobić smutnej minki i tłumaczyć, że się nie wiedziało. Żyjemy w dobie internetu. WIEMY o wschodnich fabrykach. My po prostu nie chcemy przyznać się do tej świadomości.

Od tylu lat mówi się o niehumanitarnych warunkach, w jakich przyszło żyć zatrudnionym w azjatyckich fabrykach odzieżowych. O marnych płacach, braku BHP, zmuszaniu do pracy dzieci. Nakręcono na ten temat film, wydano książkę. Czemu wtedy nie było słychać ogólnokrajowych obrońców moralności tak odważnie skandujących w tym momencie? To, że do tej pory temat polskich firm na rynku wschodnim był dyskretnie omijany lub uciszany znaczy, że nas - jako ludzi - to nie dotyczyło?

Bangladesh Building Collapse
spiegel.de
Zazwyczaj łatwiej jest być ignorantem, ale od czasu do czasu wypadałoby się publicznie oburzyć. No i stało się, znalazł się godny uwagi powód. Ofiarą masowego ataku padło LPP. Czy słusznie? A jakżeby inaczej! Przecież ludzie unoszą się w słusznej sprawie! Walczą o zbawienie Wschodu! Na znak protestu nie wejdą do galerii handlowej przez tydzień! Inne koncerny (m.in. Inditex) podpisały parę lat temu porozumienie mające polepszyć warunki pracy w szwalniach a LPP- szatan, Mefistofeles, Lucyfer - nie! Obrzućmy kamieniami ich witryny! Rozprawmy się ze złem wcielonym raz na zawsze!

Sranie w banie. Owszem, porozumienie było, ale od czasu złożenia podpisów nic podobno się nie zmieniło. Miały być odszkodowania i kontrole, a podobno nie ma nic. Piszę "podobno", bo nie mam możliwości pojechania do Bangladeszu, Kambodży czy Indii i odbycia bezpośredniej rozmowy z pracownikami szwalni, ale głosy o nieskuteczności tej umowy już krążą po internecie, a poza tym trzeba być wysoce naiwnym, żeby wierzyć w dobre intencje.

Największym błędem LPP był brak publicznie sporządzonego rachunku sumienia i obietnicy poprawy. Pierwszy z brzegu PRowiec powie Wam, że podstawą ocieplania wizerunku są obietnice, obietnice i jeszcze więcej obietnic. Po zajściu na stronie koncernu pojawił się list otwarty, ale jego wydźwięk jest po prostu obojętny. Ot kilka zdań obronnych, polemika z katastrofą. Nie ma przeprosin, obietnic codziennego biczowania, wysadzenia wszystkich oddziałów firmy i przytulenia każdego poszkodowanego pracującego w fabrykach. Gdyby firma wyraziła smutek z powodu zaistniałej sytuacji, klienci byliby zadowoleni i po krzyku. Cała Polska zapomniałaby o jakichś fabrykach i beztrosko biegła do Reserved po płaszczyk z najnowszej kolekcji (ta Freja na plakatach tak ślicznie wygląda!).

W oświadczeniu LPP czytamy: Kontrola warunków funkcjonowania fabryk w Bangladeszu jest bardzo trudna. Od kilku miesięcy nasilają się w tym kraju zamieszki. Po czym pada zdanie będące gwoździem do trumny w całej sprawie: Z powodu obaw o bezpieczeństwo pracowników, LPP nie wysyła swoich kupców do tego kraju. Nie dość, że zawalili to jeszcze jawnie przyznają się do braku kontroli z ich strony. Potem już tylko lanie wody o "badaniu możliwości przystąpienia do [wyżej opisanego] porozumienia" (cały tekst można przeczytać tutaj).

BANGLADESH-BUILDING/
spiegel.de
Każdy nas chce się czuć dobrym człowiekiem. Każdy lubi mieć poczucie spełnienia dobrego uczynku. To naprawdę super, ale darujcie sobie puste okrzyki "Już nigdy nie kupię nic w Cropp'ie!" bo są po prostu śmieszne. Nawet jeśli LPP upadnie (a nie upadnie) to nie nastanie nowa era. Żaden inny sklep w galerii handlowej - jak długa i szeroka - nie różni się sposobem produkowania odzieży. Każdy ma coś na sumieniu, tylko nie każdy wpada. O tym, że H&M płaci swoim wykonawcom głodowe stawki, a policja przy fabryce produkującej odzież Nike w Kambodży pobiła kilka tysięcy kobiet, które ośmieliły się prosić o należne wynagrodzenie też nie słyszeliście? Szkoda.

Konformistycznym hipokrytom desperacko poszukującym wewnętrznego spokoju radzę szukać go gdzie indziej, a osobom chcącym ulepszyć świat polecam wybudowanie ekologicznej chatki z drewna w górach i hodowlę owiec. Będzie na ciepły sweter i ser.

*  *  *

Temat nie jest łatwy i nie można jasno powiedzieć, co jest białe, a co czarne. Ogólnoświatowa produkcja jest uzależniona od fabryk w Azji i nie wiadomo nawet, do kogo mieć pretensje o taki stan rzeczy. Chyba do wszystkich. Bo takie z nas okrutne istoty, że siedząc wygodnie, lubimy kopać leżących.

Przepraszam za brak poprawności politycznej i świeczki na Fejsbuku ku uczczeniu ofiar katastrofy w Bangladeszu. Uważam, że nic to nie wniesie, bo kiedy jeden koncern upadnie, na jego miejscu wyrośnie od razu kolejny, ale jestem bardzo ciekawa Waszego zdania w tej trudnej kwestii. Staram się twardo stąpać po ziemi i wiem, że mali ludzie nie zapewnią zbawienia, ale z dwojga złego lepiej jest być świadomym konsumentem niż buntującym się "w imię słusznej sprawy" hipokrytą.

Tekst jest chaotyczny, krytyczny i agersywny. Powstał na gorąco w parę chwil. Nie ma na celu bagatelizowania problemu wyzysku w szwalniach, który również uważam za niemoralny i niesprawiedliwy. Jego puenta jest krótka i prosta: Gdzie byliście, moi drodzy cierpiący teraz z narodem Bangladeszu, jak Was nie było?

Wciąż głodni tematu? Zapraszam do przeczytania opinii innych "po fachu":

20 komentarzy:

  1. Post jest rewelacyjny, prawdziwy i koszmarny.. cała prawda

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry wpis! Dlatego nie kupuję w tych tanich sklepach internetowych w styku sukienka za $1,99.
    Pozdrawiam!

    PS. Zapraszam też na mój blog podróżniczy - właśnie (przedwczoraj) wróciłam z Indii, który to pobyt opisywałam i wciąż opisuję!
    Byłem tu. Tony Halik: btth.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie nie ma znaczenia czy wydamy $2 czy $2000, bo nawet ubrania topowych projektantów są często szyte w podobnych fabrykach. Tak naprawdę nie da się sprawdzić, w jakich warunkach dana rzecz została wyprodukowana, bo nawet jak ma metkę "Made in Italy" to większość produkcji najprawdopodobniej miała miejsce w Bangladeszu, Kambodży itd.

      Usuń
    2. No, ale dużo w tych bardziej szanujących się koncernów (przynajmniej tych, które się przyznają do nawet częściowej produkcji w tych krajach) angażuje się w polepszenie warunków pracy, fair trade, itd. Z tego, co się orientuję - polskie firmy/koncerny, w tym LPP nawet tego nie robią.

      Usuń
  3. Świetny post. Zdjęcia są przerażające... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Brr co za zdjęcia
    obserwujemy?
    marcela-marccela.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wpis, potrzebne są takie posty, które na co poniektórych spadną jak zimny prysznic. Ludzie uparcie wciąż twierdzą, że świat jest czarno-biały, że coś musi być albo dobre, albo złe, bo tak jest dla nich najłatwiej. Bycie hipokrytą i deklarowanie nienawiści do LLP przy jednoczesnym niezauważaniu problemu ogólnego jest głupotą, ale trudno powiedzieć, co jest naprawdę dobrym wyjściem. Wiedzieć, w jakich warunkach pracują ci ludzie, a i tak kupować produkowane na wschodzie ciuchy? Zrobić bunt totalny i ubierać się... no właśnie, gdzie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam też poruszyć ten temat na blogu, ale jakoś zabrakło natchnienia :-) Bardzo dobrze ,że to opisałaś. Niech świadomość ludzi rośnie. Wczoraj debatowaliśmy na ten temat ze znajomymi. Wszyscy mówili,że to pisanie o tym nic nie da, że o wiele więcej jest ofiar na świecie itd. Ja jestem innego zdania. Im więcej się o tym będzie mówić , im więcej będzie działać , tym większe prawdopodobieństwo ,że będzie lepiej. Ja chyba zacznę sama szyć:-) To będzie dobry początek .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak to jest, gdy branżą rządzą przede wszystkim pieniądze. Do tego typu sytuacji prowadzi dążenie do jak największych zysków jak najniższym kosztem, oszczędzając przede wszystkim na pracownikach. Straszne to.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja mama była oburzona gdy na metce z New Yorkera zobaczyła 'MADE IN CHINA', ja wcześniej kompletnie nie zwróciłam na to uwagi, że takie napisy są na metkach z sieciówek, bo rzadko kiedy coś w sieciówkach kupuję. Ale to jest okropne. Bo wykonawcy, często nieletni, dzieci mają za jedną rzecz zapłaconą np. 2$ a my za kupno takiego czegoś musimy dać 120 zł :( To smutne, że takie coś się dzieje na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie widzę możliwości komentowania pod najnowszym postem, a wydaje mi się, że mógłby Ci się spodobać pewien zespół,( może znasz, kto wie) mianowicie The Dumplings; https://soundcloud.com/thedumplings
    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie! Zablokowałam przypadkowo. The Dumplings już znam, bo po wywiadzie w 20m2 zrobiło się o nich bardzooo głośno i ciągle gdzieś mi wyskakują na Facebooku :)

      Usuń
  10. Święte oburzenie, a niewielu z was zdaje sobie sprawę jak działa branża nie od strony fikuśnych szmatek a na etapie produkcji. zadaniem osoby w dziale zakupów jest znajdowanie fabryk które odszyją nam projekt taniej niż fabryka w Chinach po to by polski konsument i tak uboższy od pozostałych konsumentów z USA mógł kupić akrylową bluzeczkę za 99,90 zł. Walka nic tu nie da, zastanówcie sie- czy chcielibyście żeby ktoś wam odebrał waszą głodową pensje? Tak? To zaręczam wam, że firma delegująca prace do Polski bez mrugnięcia okiem przeniesie swój dział do Czech. Tak samo jest z LPP, Jeśli nie Indie to otworem staja inne państwa. Dobrze jest krytykować i podpalać stosy ze swojego ciepłego domku, sprzed monitora najnowszego laptopa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Post trafny, chociaż ja staram się często kupować z sklepach oznaczonych "Sweatshop free", nie dla ratowania dzieci z Bangladeszu, ale dla jakości, która jest przeważnie o niebo lepsza od rzeczy Bangladeszowych. Nie wszystko można kupować w takich sklepach, ale ja się nie oburzam, bo mam świadomość, że świata nie zbawię nie kupując pary butów, których akurat potrzebuję. O aferze z LPP nikt już dzisiaj nie pamięta i dobrze, bo aż przykro się patrzyło na tę hipokryzję. Ludzie wymyślali bojkoty Croppa, a następnego dnia wesoło biegli do Zary na wyprzedaże…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że jakość z Bangladeszu to Dramat przez wielkie "D", ale niestety przeciętny klient (szczególnie młody) tego nie zauważa. My już nie wiemy, co to znaczy mieć sukienkę czy torebkę przez 20 lat. Liczy się tylko czy jest w tym momencie must-have, no i możliwa najniższa cena oczywiście. I tak się wyrzuci po miesiącu...

      Tak jak zauważyłaś, wystarczy parę tygodni i wszystkie Matki Teresy wymazały z pamięci brzydką przygodę LPP. No bo kurcze, Sylwester akurat nadszedł to trzeba było kupić gdzieś kieckę (Reserved akurat miało te najgorętsze obszyte niebiesko-zielonymi cekinami). Hipokryzja nie zna granic :)

      Usuń
  12. Witaj!
    To co piszesz to prawda oczywista, ale nie wymagaj aby przemysł modowy czy w ogóle odzieżowy interesował się bardziej ochroną środowiska, losem pracowników wyzyskiwanych w szwalniach zlokalizowanych w krajach trzeciego świata czy pokojem na świecie. Inne branże przemysłu również nie interesują się powyższym a nie demonizuje się tego, bo i zapewne korzystasz z różnych dóbr które wytwarza nie wnikając, czy pracownicy egzystują w ludzkich czy nie warunkach... Spodziewanie się więc w etyki w jednej z bardzo wielu dziedzin życia a pomijając inne jest daremne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Zdaję sobie sprawę z tego, że szeroko pojęty wyzysk obejmuje każdą gałąź przemysłu, ale ten blog jest poświęcony modzie - a co za tym idzie - na zjawiska z nią związane kładę największy nacisk. Gdybym miała pisać globalnie to prawdopodobnie wyszłaby mi z tego pokaźnych rozmiarów książka ;)
      Nie spodziewam się też żadnej poprawy w kwestii etyki; uczucia towarzyszące mi w trakcie pisania tekstu były raczej pesymistyczne, a moim celem było tylko głośne wyrażenie niezadowolenia oraz zwrócenie uwagi na hipokryzję społeczeństwa.
      Pozdrawiam

      Usuń
  13. Podpisuję się pod twoim wpisem. Śmieszyła mnie ta hipokryzja i komentarze swojego czasu na profilach sieciówek lpp " nie kupię już nic od was!", a pewnie biegną do innej sieciówki, udając, że nic wcześniej nie wiedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cyniczny post.
    A LPP upadnie. Prędzej czy później, ale upadnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko aż strach pomyśleć, kto pojawi się na jego miejscu.

      Usuń

20 komentarzy